Stres i bioterapia - KLINIKA ZDROWIE BIOTERAPIA BIOENERGOTERAPIA

SZUKAJ
Idź do spisu treści

Menu główne:

Stres i bioterapia

stres

Jakie choroby wywołuje stres?
autor: Zbigniew Karapuda

Większość badań na temat związku miedzy zdrowiem a stresem skupia się na korelacji (współwystępowaniu), a nie na zależnościach przyczynowych, dlatego długo nie było jednoznacznych dowodów udokumentowanych dostatecznie racjonalnie (z uwzględnieniem paradygmatów obowiązujących w nauce) na wywoływanie chorób przez stres. Dziś dzięki rozwinięciu procedury i nowych narzędzi do pomiaru fizjologicznych właściwości organizmu dysponujemy dostatecznymi argumentami za taką hipotezą.

Jedne z takich dostatecznie kontrolowanych badań, przeprowadzonych w 1997 r. przez Cohen, Tyrell i Smith na próbie 420 ochotników, posłuży nam za przykład. Ustalono ich subiektywny poziom stresu i następnie wystawiono na działanie wirusów przeziębienia (cold viruses). Okazało się, że stres jest związany z podwyższonym ryzykiem ostrej infekcji dróg oddechowych w sposób proporcjonalny. To znaczy im wyższy poziom subiektywnego odczuwania stresu, tym szybsze i łatwiejsze rozprzestrzenianie się wirusa w ciele ochotnika.

Zatem jednoznacznie stres jest czynnikiem zwiększającym podatność na rozwój choroby, np. przeziębienia czy grypy (wszystkich chorób wirusowych).

Jednoznacznie również stwierdzono, że nawet umiarkowany stres u pacjentów z chorobami serca może powodować niedokrwienie mięśnia sercowego (zmniejszenie dopływu krwi do serca), zakłócenia pracy serca i zmniejszenie jego wydolności. Badania Kamarck i innych (1997 r.) na próbie 900 mężczyzn wydatnie potwierdziły rozwój miażdżycy tętnic (ultrasonografem badano narastanie blaszek miażdżycowych w głównej tętnicy szyjnej) pod wpływem stresu i to na zdrowych osobnikach, a nie na pacjentach i tak zagrożonych chorobą miażdżycową.

Wpływ stresu na rozwój choroby nowotworowej jest jeszcze bardziej widoczny, żeby nie powiedzieć, iż jest to główna przyczyna jej powstawania. Nawet jeśli istnieje pewna dziedziczna genetycznie skłonność do jej powstawania u niektórych osób, to jednak dopiero występowanie stresu aktywuje (dochodzi do promocji zainicjowanego procesu) tę dziedziczną cechę. Uwarunkowanie raka przez styl życia według szacunków National Cancer Institute (Greenwald i Sondik, 1986) jest w okolicach 90% przypadków zachorowań na raka.

Zarówno HIV, jak i rak mają swoją przyczynę w osłabieniu układu odpornościowego. Wrodzony układ odpornościowy w normalnych warunkach radzi sobie w zwalczaniu stale istniejących w naszym organizmie patogenów. Jednakże rozregulowanie tego układu, np. poprzez zwiększenie tolerancji na stres, w wyniku chronicznego stresu powoduje załamanie się tego naturalnego balansu i nie radzenie sobie układu immunologicznego z wirusami lub własnymi patogenami. Zatem przeciwdziałanie chronicznemu stresowi jest działaniem ze wszech miar pożądanym – nawet kiedy nie stwierdzono jeszcze u nas żadnej z wyżej wymienionych chorób.

Mechanizm osłabienia układu odpornościowego

Mechanizm osłabienia układu odporności organizmu (immunologicznego) działa, obrazowo rzecz ujmując, jak mechanizm termoregulatora w podgrzewaczu wody. Normalnie jesteśmy genetycznie uwarunkowani na tolerowanie pewnego zakresu hormonów stresu (adrenaliny, noradrenaliny, a w szczególności kortyzolu, który dominuje przy chronicznym stresie).

Jeżeli jednak dostajemy go za dużo i to w dodatku przez dłuższy okres czasu (stres chroniczny), to organizm (układ immunologiczny) się adaptuje do sytuacji, to jest podwyższa poziom tolerancji na hormony stresu. Pozornie jest to reakcja prawidłowa, gdyż co prawda w ten oto sposób układ immunologiczny tolerując większą ich dawkę nie doprowadza do stałego podwyższenia aktywności organizmu (mechanizm walki lub ucieczki), a co za tym idzie, szybkiego wyczerpania zasobów i opadnięcia z sił witalnych. Jednakże tym samym – podnosząc poziom tolerancji na stres pozwala w szerszym zakresie na niekontrolowane rozmnażanie się wirusów i patogenów w organizmie. Co, oczywiście, wirusy i patogeny natychmiast wykorzystują i stąd mamy zwiększoną podatność na zachorowanie, potocznie mówiąc: „łapiemy wirusa”. Nie jest to oczywiście prawdą, gdyż nie tyle go łapiemy, co raczej nasz układ odpornościowy go dostatecznie wcześnie nie zwalcza i pozwala na jego znaczny rozwój. Tak jak i z własnymi patogenami (genami, które wymknęły się spod kontroli - zmutowały w naszym organizmie) układ immunologiczny przestaje sobie radzić, gdyż zwiększona tolerancja nie zezwala na dostatecznie szybką reakcję wrodzonego układu odpornościowego. Dlatego stres (jego chroniczna, za duża dawka) jest uznawany za podstawową przyczynę większości chorób o podłożu epidemiologicznym i uwarunkowanych genetycznie.

Zatem walka ze stresem, a raczej obniżenie jego stałej dawki jest podstawowym działaniem profilaktycznym, zapobiegającym wielu chorobom. Nawet obniżenie stresu w trakcie choroby, co jest zrozumiałe np. w chorobach onkologicznych, przynosi zbawienne skutki i powinno stanowić podstawę wszelkiego leczenia.

RAK

Prawdopodobnie nawet osoby w rozumieniu klinicznym zdrowe miały wielokrotnie raka, tj. pojawiły się komórki rakowe, jednakże nie doszło do zdiagnozowania nowotworu, gdyż układ immunologiczny szybko je wykrył i zniszczył.

Układ odpornościowy (immunologiczny) zatem odgrywa podstawową rolę w zwalczaniu ciągle powstających nowotworów.

Hipotezę tą potwierdzono w wielu badaniach (np. Antoni, 1987; Greenberg, 1987), obserwując chorych na upośledzenie układu odpornościowego. Nazwano ją „hipotezą nadzoru immunologicznego”. Zakłada ona ścisłe powiązanie dobrostanu psychicznego z odpornością organizmu, co jest powszechnie dostrzegane i uznawane. Jednakże nie zawsze wyciągamy z tego jakiekolwiek wnioski. Wzrost prawdopodobieństwa zachorowania na raka może być następstwem tolerowania przewlekłych stresorów (sytuacji stale stresogennej).

Dopuszczamy do stałego, podwyższonego stresu w imię większych zarobków czy też nieświadomie poddając się sytuacji. Potocznie nazywamy to zjawisko „wyścigiem szczurów”. Wydaje się nam, iż nie ma innego wyjścia i tylko tak można żyć. A przecież każdy przyzna, iż w stresie żyje nam się gorzej i nie wykorzystujemy w pełni swoich możliwości intelektualnych. Przypomina to sławne robotnicze powiedzenie: „taki zapieprz, że nie ma czasu taczki załadować”. To oczywiste, iż nie potrafimy tej sytuacji rozwiązać, gdyż jesteśmy w stresie! Ile złego możemy wyrządzić naszemu organizmowi, widać dopiero w szpitalu na oddziale onkologicznym.

Przewlekłe tolerowanie stresu może doprowadzić do stanu hiperadaptozy (podwyższonej tolerancji na hormony stresu), będącą reakcją adaptacyjną organizmu na chroniczny stres. Stan ten towarzyszy również depresji i starzeniu się, dlatego też wtedy częściej chorujemy. Od dawna uważano, iż depresja często poprzedza chorobę nowotworową (np. Shekelle i in., 1981).

Dziś już nikt nie ma wątpliwości, że hormony wydają polecenia układowi odpornościowemu. Każdy lekarz również przyzna, że mózg kontroluje wydzielanie hormonów, lecz już nie każdy połączy te dwa fakty i uzna, iż to mózg steruje naszą odpornością. Może dlatego, iż dzieje się to pośrednio i raczej nieświadomie. A może dlatego, iż musielibyśmy przyznać, że proces choroby i zdrowienia zaczyna się w mózgu. Musielibyśmy też zaakceptować fakt, iż choroba jest tylko skutkiem pewnych zachowań i postaw (myśli, działań, ale i samopoczucia).

Musielibyśmy również zaakceptować, że sami kształtujemy swoje życie (w znacznej jego części) i wziąć za nie odpowiedzialność. Myślę, iż tu jest właśnie sedno problemu - odpowiedzialność za własne życie, postawę i myśli! O wiele łatwiej jest zrzucić to na barki Boga, losu, przypadku czy innych czynników (państwo, rząd, pracodawca, współmałżonek itd.).

Zmiany tolerancji na stres (podwyższenie tolerowanej ilości stresu) mają zazwyczaj związek z biernym stylem radzenia sobie z trudnościami i depresją. Być może zachowania, nastrój i stan zdrowia fizycznego to różne wymiary tego samego zjawiska. Zatem zmiana zachowania i stylu radzenia sobie z problemami byłaby podstawą do zmian w układzie hormonalnym i co za tym idzie, zmianie w układzie odpornościowym naszego organizmu! Takie rozumowanie prowadzi do konstruktywnych wniosków: nauki zmiany w stylu radzenia sobie z problemami, czyli terapii psychologicznej.

MIAŻDZYCA TĘTNIC, NADCIŚNIENIE, ZAWAŁ, UDAR MÓZGU

Wszystkie te choroby związane z funkcjonowaniem układu krwionośnego są niezwykle podatne na współwystępowanie ze stresem i w większości to właśnie STRES je wydatnie warunkuje (prawdopodobnie jest ich przyczyną).

Aby wyjaśnić współwystępowanie stresu i chorób układu krążenia (lub nawet ich współprzyczynowości), muszę się odwołać do podstawowej wiedzy medycznej, bo jakże inaczej poważnie traktować twierdzenie, że myśli (mózg) wywołują reakcje somatyczne (fizjologiczne w ciele pacjenta).

Poza Ośrodkowym Układem Nerwowym (OUN), do którego zaliczamy mózg i rdzeń kręgowy i Obwodowym Układem Nerwowym, składającym się z układów czuciowych i ruchowych w naszych członkach, występuje też jako część Obwodowego Układu Ner. Autonomiczny Układ Nerwowy (AUN), który zawiaduje wszystkimi naszymi organami i gruczołami. Nazywany jest autonomiczny, czyli niezależny, gdyż przyjęło się nauczać, iż jest niezależny od woli pacjenta. W istocie jest niezależny bezpośrednio, tj. nie potrafimy zazwyczaj zatrzymać bicia serca siłą woli, jednak pośrednio – myśląc o atrakcyjnej kobiecie lub mężczyźnie, zależnie od płci i orientacji, zapewne wydatnie wzmożemy bicie serca. Zatem ta autonomiczność (czytaj – niezależność) jest tylko do pewnego stopnia.

Sam Autonomiczny Układ Nerwowy (AUN) dzieli się na dwa przeciwstawne układy: współczulny i przywspółczulny (dawniej: sympatyczny i parasympatyczny).

Przeciwstawne, gdyż działają na wszystkie nasze organy w diametralnie przeciwny sposób.

Jak współczulny układ nerwowy pobudza pracę serca, rozszerza źrenice i drogi oddechowe, aktywuje gruczoły potowe, tak przywspółczulny działa dokładnie odwrotnie, a dokładnie znosi to pobudzenie. Jednakże współczulny układ nerwowy zwęża naczynia krwionośne w skórze i organach trawiennych, co powoduje wzrost ciśnienia krwi i wzrasta jej krzepliwość, to przywspółczulny działając odwrotnie rozszerza naczynia krwionośne i zmniejsza krzepliwość krwi, tym samym obniża ciśnienie krwi. Wszystko to odbywa się za pomocą aktywacji gruczołów dokrewnych i hormonów przenoszonych przez układ krwionośny.

Widać teraz jak na dłoni, iż reakcje wywołane stresem, zamienione w hormony stresu (adrenalinę i kortyzol) uruchamiają układ współczulny, czyli powodują nadciśnienie, palpitacje serca i zwiększoną krzepliwość krwi, odkładającą się na tętnicach i żyłach. Stąd już niedaleka droga do zawałów i udarów mózgu, gdyż chroniczny stres wywołuje stałe działanie układu współczulnego. Coś, co było przez miliony lat reakcją adaptacyjną, przygotowującą nas do walki lub ucieczki, teraz stało się anachroniczną reakcją, nieadaptacyjne (atawizm) i powodem takich schorzeń jak miażdżyca, nadciśnienie, udary i zawały serca.

 
 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego